wtorek, 20 sierpnia 2013

9: Kiedy myślisz, że wszystko idzie w dobrym kierunku, najczęściej zapominasz rozejrzeć się na boki.

- Nie masz się czym przejmować, Leah po prostu wybuchła. Właściwie to nawet się jej nie dziwię... - mruknęła, zajmując miejsce przy ladzie, gdzie po drugiej stronie Nathan męczył się z czyszczeniem ekspresu. - Całą noc się denerwowała, tobie by to nie robiło gdyby tak nagle zniknęła?
- To co innego. - warknął.
- Nie powiedziałabym...
- Naprawdę chcesz o tym gadać? - dopytał, unosząc brwi i dokładnie lustrując wzrokiem jej twarz. - Bo dla mnie to nie ma sensu. Leah jest męcząca, wiecznie się wtrąca i robi dużo hałasu o nic, wszyscy to wiedzą, dlatego jej nie tłumacz. Ma dziewiętnaście lat i własny mózg, nie potrzebuje adwokata.
- W porządku. - szepnęła, spuszczając wzrok na filiżankę herbaty.
          Odgarnęła kosmyk włosów za ucho i dotknęła palcami talerzyka, na którym stał gorący napój. Kreśliła na nim jakieś niezidentyfikowane wzorki, sunąc nim leniwie po całej powierzchni naczynia. Karciła się w myślach, że wciąż uparcie kontynuowała ten temat, skoro chłopak jasno wyraził się jeszcze przy Dennisie, że sprawa jest skończona i nie ma ochoty do tego wracać. Tyle że tak strasznie ją to nurtowało, tak bardzo chciała się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodziło...
- Roger trochę się uspokoił? - usłyszała nagle znów jego zachrypnięty lekko głos i podniosła zaskoczone spojrzenie.
          Nathan wpatrywał się w nią naprawdę zainteresowany, a jej wcale nie odpowiadała rozmowa o starszym bracie. To był niepewny grunt, chłopcy przyjaźnili się już kawał czasu i bała się, że szatyn da jej teraz wyraźnie do zrozumienia, że to dla niego liczy się bardziej od jakiejś przelotnej znajomości. Choć dobrze o tym wiedziała i dopuszczała do siebie myśl, że i tak prawdopodobnie ją odrzuci to nie potrafiłaby znieść, gdyby powiedział jej to w twarz.
- Trochę. - odpowiedziała krótko, chcąc jak najszybciej zakończyć ten temat.
- Gdzie wtedy byłaś? - spytał luźno, opierając się tyłkiem o regał.
          Przyjrzała mu się uważnie, próbując porównać jego teraźniejszy wygląd z tym z ostatniego weekendu. Dziś miał na sobie czarne, proste spodnie i białą koszulę z firmowym logo z niedopiętym guzikiem na samej górze i rękawami podwiniętymi do łokci. Wydawało jej się nawet, że był bardziej rozluźniony niż wcześniej, co uważała za niezwykle dziwne, że czuł się przy niej tak swobodnie. Ona osiągała ten stan dopiero po drugim drinku...
- U Eve. - wzruszyła ramionami. - Byłam wstawiona, nie mogłam pojawić się w domu w takim stanie, moi rodzice chyba by tego nie przeżyli. - wyznała, na co zaśmiał się pod nosem.
- Nie było aż tak źle. - uśmiechnął się, rozbawiony jej zmieszaną miną.
- Ostatni kielon mnie zniszczył. Dobrze, że tego nie widziałeś, tańczyłam w wannie Dennisa! Co za wstyd... - ukryła twarz w dłoniach. - Ale wszystko pamiętam. - uśmiechnęła się smutno. - Pamiętam tę dziewczynę, która nam przerwała. - zaczęła, wymownie spoglądając na chłopaka, który nic sobie nie robił z tej cichej zachęty do zwierzeń.
Zaśmiał się, a dziewczyna aż się zestresowała słysząc w tym wyraźną gorycz.
- Drugi raz próbujesz to ze mnie wyciągnąć i po raz drugi ci się nie uda. - spojrzał na nią, w rękach nadal trzymając wilgotny już ręcznik. - To nie jest twoja sprawa, Caitie. Najlepiej będzie jak skończymy ten temat.
         Nie był zły. Tak jej się przynajmniej wydawało. Bardziej zmęczony już jej próbami dotarcia do tej informacji, o której myślała od tamtej imprezy znacznie częściej i bardziej intensywnie niż powinna. Miał rację, to nie była jej sprawa, jednak cichy głosik w jej umyśle nie pozwalał się poddawać, jeśli chciała nawiązać z nim jakieś bliższe relacje. A chciała.
- Po prostu się martwię. - wzruszyła ramionami, zawstydzając się po chwili swoją odpowiedzią.
- Nią?! - podchwycił od razu temat, z rozbawieniem uczestnicząc w tej wymianie zdań.
- Mam wrażenie, że ma to związek z wczorajszą sytuacją w klubie. Naprawdę nie jestem ślepa i widzę, że coś się między wami wszystkimi dzieje. Szczególnie z tobą. Leah ma długi język. - wyjaśniła prędko. - A ja wytresowaną intuicję. Potrafię łączyć fakty.
- W takim razie musisz jeszcze potrenować, bo twoje domysły są bezpodstawne. Skoro całą swoją wiedzę opierasz na tym, co po pijaku wyśpiewa ci Leah to niedługo zaczniesz sądzić, że przybyłem z Kryptona. Ta dziewczyna naprawdę nie jest wiarygodnym źródłem informacji. - pokręcił głową - To, że się z nią przyjaźnię wcale nie znaczy, że zna każdy szczegół z mojego życia. Lepiej sama spytaj mnie prosto z mostu. Nie dałem ci cukru? - zmarszczył brwi, kiedy w końcu przyjrzał się ladzie, przy której siedziała.
        Wyciągnął białą cukiernicę i położył ją przed blondynką, zajmując się teraz jakimiś zapiskami w ogromnym zeszycie formatu a4. Rozejrzał się po sali, szukając swojej współpracownicy, Jamie, która od samego rana była na niego nieźle cięta za tę sytuację, w której postawili go przyjaciele. Nie chciała z nim rozmawiać, zdawkowo tylko coś odburkiwała i zajmowała się przyjmowaniem zamówień. Nie było mu do śmiechu, że już na samym początku doszło między nimi do spięć, nawet mimo tego, że był pewien, iż wkrótce jej to przejdzie.
- Dlaczego nie chcesz mówić o tej blondynce? - nacisnęła, biorąc głębszy oddech i myśląc jedynie o tym, że dostała pozwolenie na męczenie tego tematu.
       Odchylił głowę do tyłu w geście zrezygnowania i przyjrzał się towarzyszce z uniesionymi brwiami i zmarszczonym czołem. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że dziewczyna odpuści dopiero wtedy, kiedy coś na ten temat w końcu napomknie. Swoją drogą trochę go to bawiło, że jest tak uparta. Zupełnie jak Roger, ale wolał nie wspominać o tym na głos, bo jak zdążył zauważyć temat jej brata jest dla niej kłopotliwy i naprawdę nie miał ochoty teraz wchodzić w tę rozmowę.
- Bo to nie jest twoja sprawa. - wyjaśnił, ponownie używając tego samego argumentu. - Poza tym znamy się jeden weekend, a ty już chcesz przejrzeć mój życiorys. Tajemniczość jest bardziej seksowna. - uśmiechnął się, odkładając gdzieś ręcznik i opierając dłonie o barową ladę, nachylając się przy tym odrobinę w jej stronę. - Dzięki za ratunek. - wskazał palcem na swoją skroń. - Może mnie nie wyrzucą.
- Nie ma za co, to tylko pięć minut roboty. - potarła dłońmi, odziane w obcisłe dżinsy uda.
       Nathan wyszedł zza baru, chwytając po drodze dużą, drewnianą tacę i obchodząc dookoła swoje miejsce pracy, stanął obok dziewczyny, opierając się o wysoki hoker, który stał tuż obok niej. Zmarszczyła brwi, dziwiąc się dlaczego nagle się tutaj znalazł i że tak dziwnie na nią patrzył. Upiła ostatni łyk swojej herbaty i obróciła się niepewnie w jego stronę.
- Kończę za godzinę. - poinformował. - Zaczekasz?
       Otworzyła szerzej oczy, zaskoczona i jednocześnie naprawdę z siebie zadowolona. Szybko przybrała na twarz wcale nie wymuszony, szeroki uśmiech po czym posmutniała znacząco, przygryzając dolną wargę.
- Właściwie... Powinnam się zbierać. Umówiłam się z Eve, ale... - urwała na sekundę, a przez jej myśli przeszedł tabun sprzecznych sygnałów, a widząc jego ponaglające spojrzenie nie zdążyła się im nawet przyjrzeć. - Wieczór mam wolny. - mruknęła.
- W takim razie do zobaczenia wieczorem.




***




- Jak to?! - krzyknęła do słuchawki. - Jak to, do kurwy nędzy, nie możecie mi powiedzieć kto przysłał mi tę pieprzoną paczkę?!
- Ponieważ nie mamy w bazie przesyłki o takim numerze. - odpowiedział spokojnie konsultant.
- Nie róbcie ze mnie idiotki, przecież widzę wasz stempel!
- Proszę się uspokoić i nie krzyczeć do słuchawki. - wycedził mężczyzna po drugiej stronie. - Przekazałem już pani wszystkie, dostępne mi informacje. W czymś jeszcze mogę pomóc?
- Pieprz się! - warknęła, rozłączając się szybko i rzucając telefon na łóżko.
         Chciało jej się płakać, wrzeszczeć, uciekać - wszystko. Ta paczka naprawdę ją przestraszyła, ktoś miał jej nagie zdjęcia i prawdopodobnie nagrania z kilku intymnych sytuacji. Zastanawiała się jakim cudem ktoś zdołał w ogóle zebrać ten materiał i jak bardzo okrutnym trzeba być, żeby kogoś tym szantażować. Przede wszystkim jednak zadawała sobie pytanie dlaczego i jaki związek z tym wszystkim ma "twój przyjaciel" z tej śmiesznej karteczki, którą dołączono do zestawu. Myślę, że się dogadamy, poważnie? Brzmi jak w jakiejś taniej powieści kryminalnej, tylko z jakiej racji to ona stała się kluczem do rozwikłania jakiejś pieprzonej zagadki amerykańskich detektywów specjalnych czy nowo powstałego gangu dręczycieli młodych dziewcząt. Przyjrzała się pierwszej okładce.
        Były wtedy w domu Kim. Nie mogła sobie przypomnieć z jakiej perspektywy zostało zrobione to zdjęcie, bo pojawiła się tam w stanie dość poważnego upojenia alkoholowego. Nie kojarzyła za bardzo pomieszczenia w jakim się znajdowały, jedynie tę beżowo-brązową pościel, która tak jej się wtedy podobała i którą zamierzała skopiować na swój materac. Teraz wydawała jej się najbrzydszą, jaką kiedykolwiek widziała.
        Jej telefon rozdzwonił się po raz kolejny. Z żądzą mordu rzuciła się w jego stronę, mając nadzieję, że może dzwoni ktoś z poczty i jednak mogą podać jej nadawce tej groźby. Numer prywatny?
- Tak? - spytała niepewnie, siląc się na spokój.
        Wiedziała, że jeśli chce coś wyciągnąć z konsultanta musi okazać opanowanie. Na pewno nie udzieli jej odpowiedzi, której pragnęła jeśli znów zacznie się na niego rzucać.
- Hej, Leah! - usłyszała po drugiej stronie, o dziwo, kobiecy, rozbawiony głosik, a co gorsza, znający jej imię. - Był już u ciebie listonosz?
Megan.




***




       Włożył srebrny klucz do zamka w drzwiach własnego mieszkania i stanął jak wryty, kiedy do jego mózgu dotarł widok, który rozpościerał się tuż przed jego nosem. Walizki siostry dalej leżały pod ścianą, jednak właściwie tylko to nie pasowało do wyglądu całego pomieszczenia. Salon był wysprzątany, zniknęły stare kubki, bluza, którą rano zostawił na oparciu kanapy, na meblach nie można było dojrzeć ani grama kurzu, a podłoga była idealnie wymyta. Nawet tych kilka książek, które zazwyczaj odkładał niedbale na półki teraz tworzyły równą linię. Zmarszczył brwi z niedowierzaniem i w sekundę poczuł coś jeszcze.
- Deborah? - spytał, nie skrywając swojego zaskoczenia takim obrotem sytuacji.
       Dziewczyna w mgnieniu oka, wyłoniła się z kuchni i stanęła naprzeciw, tyle że kilka metrów dalej niż przewiduje zasada rozmowy między dwojgiem ludzi. Zacisnęła na chwilę usta w cienką linię, po czym wbiła spojrzenie w brata, oczekując jego reakcji.
- Co ci się stało? - uniósł brew, rozglądając się wymownie po mieszkaniu.
- A co miało mi się stać? - odpowiedziała grzecznie, uśmiechając się nawet przy tym delikatnie.
       Zmierzył ją wzrokiem. Miała na sobie krótkie, beżowe szorty i zwykły biały t-shirt. Włosy upięła w wysokiego kucyka, a na jej twarzy widniał bardzo oszczędny makijaż. Już na wejściu domyślił się o co jej chodziło. Dostosowała się do tego, czego wymagał, a nawet więcej. Zamiast pomóc mu w prowadzeniu domu, zrobiła to sama, krótkie, ledwo zasłaniające tyłek, obcisłe spódniczki zamieniła na luźne spodenki, a jej piersi były całkowicie zakryte w bluzce, której dekolt kończył się tuż pod linią obojczyków.
- Faktycznie, nie mieszkamy razem dwa lata, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić ciebie tak chętnie chwytającej mopa albo walczącej z odkurzaczem. - brnął dalej w swój plan, udając, że wcale nie dostrzega jej zamiarów.
- Bo ja... - zacięła się, wzdychając ciężko i jakby dając już za wygraną. - Chcę zacząć jeszcze raz.
- I co? Myślisz, że jak wysprzątasz chatę, zrobisz obiad i poudajesz, że odpowiada ci mieszkanie ze mną to o wszystkim zapomnę? Przecież mi nie chodzi o to, żebyś zachowywała się jak mój posłuszny piesek, tylko żebyś w końcu przejrzała na oczy!
- Wiem! - podniosła głos, po chwili znów wracając do poprzedniego tonu. - Po prostu nie chcę wracać do rodziców, okej? - zrobiła krok w przód i oparła się plecami o tył kanapy. - Nie jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś mnie tak... kontroluje jak ty albo ciągle sprawdza, ale chcę spróbować. Wiem, że u ciebie będzie mi lepiej nawet jeśli będę musiała sprzątać twoje brudy. - podniosła smutny wzrok i czekała na jakąkolwiek odpowiedź chłopaka. - Możemy spróbować jeszcze raz?
- Wrócimy do tej rozmowy.

5 komentarzy:

  1. Nie mogłam się doczekać tego rozdziału!
    Jak zwykle świetny i trochę się zdziwiłam, że to Megan wysłała Leah paczkę xd
    Ale przynajmniej kilka wątków się rozwiązało.
    Współczuję szefa. :D
    I nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem nadal. Faktycznie bardzo dlugo nie było rozdziału, ale każdemu może się to zdarzyć, prawda? ;)
    Oj, ta Megan naprawdę doigra się kłopotów. Biedna Leah nawet nie wiedziała, że ktoś robi jej zdjęcia. To okropne jak ta dziewczyna postępuje. Żałosne jest to, że tylko tak potrafi zwrócić na siebie uwagę Nathana.
    No i Caitie i Natan... Chyba coś między nimi zaiskrzyło co? Mam nadzieję, czekam na jakieś fajne romantyczne lub intymne chwile między nimi :D
    Pozdrawiam
    [snow-stephens.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Może jednak między Catie i Nathanem będzie coś więcej? Przecież fakt, że brat dziewczyny przyjaźni się z tym chłopakiem nie musi im w tym przeszkodzić. Uważam, że Roger mimo wszystko powinien zaakceptować ten związek i jednocześnie nie zrywać przyjaźni, bo oba te aspekty są równie ważne.
    Poza tym... zastanawia mnie, czemu Megan dzwoniła do Leah z nieznanego numeru, skoro później się przedstawiła? Chyba, że to jednak nie ona... sama nie wiem :) Może po prostu za bardzo kombinuję. Nie mniej jednak ciekawi mnie, dlaczego ktoś ją szantażuje. Niby co ma zrobić? To jest naprawdę bardzo podejrzana sprawa.
    Hmm... coś mi się nie chce wierzyć w nagłą przemianę Debbie, choć z drugiej strony rozumiem, że ta wcale nie jest szczęśliwa i jednak wbrew pozorom pragnie ułożyć sobie życie. Liczę na to, że Nathan zaakceptuje jej starania, pomoże jej i oboje będą się nawzajem wspierać.
    Muszę się przyznać, że bardzo lubię ten rozdział. Może to nawet jeden z moich ulubionych? Musiałaś nad nim ciężko pracować, skoro pojawił się po tak długiej przerwie :) Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam!
    Zapraszam także do mnie --> www.jestem-niezniszczalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz, że dopiero teraz.
    Nie przedłużyliśmy z Dawn współpracy i prosimy o wybranie innej oceniającej :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, z tej strony Lena z Ostrza Krytyki. Chciałam powiadomić, iż Estrella przeszła na urlop nieokreślony z powodu problemów z internetem. Chciałam zapytać, czy zamierzasz czekać na ocenę od Estrelli? Jeśli nie, prosiłabym o napisanie do kogo miałbybyć przeniesiony blog. Jeśli tak, chciałabym o tym wiedzieć. Prosiłabym o napisanie swojej odpowiedzi w stronie "Kolejka".

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń